środa, 27 kwietnia 2016





Witam Serdecznie! ♥
Witam gorąco i zapraszam do zakątków bloga, który jest stworzony z myślą o przyjaciółce, ale też dla innych, aby mogli się pożywić lekturą.

Po raz kolejny naszła mnie wena. Z racji tego, iż zawsze piszę opowiadanka w zeszycie, pierwszy rozdział zajmie mi trochę czasu, gdyż ciężko mi wszystko brać w jednej chwili z głowy i układać sensowne zdania jednocześnie, więc bez dodatkowych poprawek się nie obejdzie, ale robię to wszystko dla czytelników, aby mieli jak największą satysfakcję z czytania i braku rażenia błędami w oczy. Nawet brak przecinka doprowadza mnie do szału ^.^

Pomysł na opowiadanie zawdzięczam mojej przyjaciółce Patrycji <3
Opowiadanie na życzenie KarolinyMarie  :3

Zachęcam do czytania.
Pamiętaj - nawet jeśli czytasz blogi, a nie książki nie znaczy, że jesteś gorszy ^_^










Rozdział 3


niedziela, 24 kwietnia 2016

Rozdział 1: Tchnienie.

* ~ * ~ * ~  Wstęp * ~ * ~ * ~ 

 Czym jest życie? Niektórzy z Nas zastanawiają się nad tym dłuższy czas, szukając odpowiedzi. Posiadając ten niezwykły i piękny dar od świata, podarowany nam przez naszych rodziców, możemy się rozwijać, czuć, przeżywać. Możemy robić wszystko. Ograniczenia nie istnieją kiedy czujemy, że żyjemy. Energia rozprowadzana po każdej komórce naszego organizmu daje nam świadomość naszego istnienia, której martwe rzeczy nie są w stanie odczuć.
 Martwe są również urządzenia, z których korzystamy. Na przykład teraz - komputer. On nigdy nie odczuje radości życia, ponieważ brak mu duszy. Można powiedzieć, że jest to robot. Nie wykonuje on jednak obowiązków domowych czy też sprząta. Posiada on obszerne informacje na wszystkie tematy, rozwinięte bardziej niż zdoła zapamiętać nie jeden człowiek na ziemi. Cała ta wiedza wynika jednak z nauki i umiejętności rozumienia świata oraz rzeczy dookoła przez istotę żywą - człowieka. On jest twórcą całej elektroniki, która Nas otacza. Wysoki przemysł technologii istnieje  nie od dzisiaj i nieustannie się rozwija. Co by było gdyby wśród Nas była osoba, która nie jest żywa? Ciało ma sztuczne, a duszy jej brak?


Rozdział 1: Tchnienie.


 Wiatr zmieniał kierunek spadającego z nieba deszczu, który w ostateczności bił o szyby mieszkań. Zdawało się, jakby chciał się dostać do ciepła rodzinnego, które ów czas panowało. Bloki mieszkalne, gdzie nawet najciężej pracujący rodzice poświęcają cały weekend dla swoich dzieci. Przed nikim nie ukryją, że są to ich największe skarby świata jakie posiadają. Rzadko bowiem kobieta nie mogła urodzić dziecka z jakichkolwiek przyczyn. Każde małżeństwo miało dzieci, jak zdołano zanotować w spisie ludności, aczkolwiek istniał pewien wyjątek. Ten wyjątek spędzał czas w piwnicy, wspierając się nawzajem w trudnej dla nich sytuacji.
- To już 2 lata, Naoki. - odezwała się kobieta. Usiadła na krześle nieopodal swojego męża, obserwując uważnie jego pracę. Nie chciała mu przeszkadzać, ale pełna radości nie mogła trzymać w sobie dłużej rozmowy, której nie prowadzili od ponad miesiąca. Pochłonięty pracą mężczyzna nie szczędził jednak swoich oczu oraz starań i spojrzał na kobietę. Odłożył narzędzia, otarł ręce pełne smaru i oleju w szmatkę, po czym podszedł do niej.
- Wiem o tym. - westchnął, gładząc brudnym palcem jej policzek. Nie przeszkadzało jej to, bardzo go kochała. - Wiem...
- Ile to jeszcze potrwa? - spytała nagle. Nie spuszczała z niego wzroku. Myśląc, iż zaledwie pół roku temu mogłaby go stracić podczas strzelaniny na głównym rynku, ciarki jej przechodziły przez całe ciało.

  Mając w kieszeni uzbierane 100 $, które było zaliczką za zakupy, kierowali się główną aleją w stronę sklepu z częściami i kartami pamięci. Miały one bardzo obszerną pojemność, przekraczająca ponad 750 000 TB. Nie ujawniając nikomu - byli bardzo bogaci, żyli jednak skromnie. Nie zaznali jednak całkowitego szczęścia, jednakże mieli siebie, co w zupełności im wystarczyło. Resztę pieniędzy mieli w banku, a teraz można było płacić w sklepach za całość tylko kartą, której oni nie posiadali. Wprowadzono więc zaliczkę i fakturę, która pozwalała dokonać zakupu na miejscu. Było można słyszeć różne głośne rozmowy oraz stukot butów o bruk, po którym w danej chwili kroczyło ogromne zagrożenie. Nikt niczego się nie spodziewał, a dzień nie zapowiadał żadnych przeciwności losu. W jednej chwili w całym centrum słychać było głośny wystrzał z pistoletu. Wszyscy będący na głównej alei zaczęli biec w różne strony z wielką paniką. Jedynie państwo Date zachowali spokój. Wydarzenie pochłaniało nerwy wszystkich przechodni, a gdy patrzyli na nich nie mogli uwierzyć, że zachowują się tak, jakby nic się nie stało.
- Chodź moja droga. Nie zwracaj na nich uwagi. - odezwał się wnet małżonek, prowadząc ukochaną bez ustanku. W ogóle się nie przejmował tym, co może się stać. Był świadkiem wielu podobnych sytuacji, jednak jedna osoba nie zdołała nic zrobić. Teraz mieli do czynienia z grupą terrorystów, którzy prawdopodobnie pochodzili z Korei. Nie mógł niestety określić akcentu, gdyż stali zbyt daleko. Flagi na ich strojach wskazywały na dany kraj pochodzenia tajemniczych oprawców.
- Naoki... - szepnęła ledwo słyszalnie.
- Nie martw się. Jeśli coś pójdzie nie tak, ochronię Cię. Nie pozwolę, aby Cię zabili. - odpowiedział pospiesznie. Doskonale wiedział, że zabiera ją wraz ze sobą na pewną śmierć. Obiecał jednak sobie, że będzie ją chronić i dbać o nią aż do końca. Objął ją mocniej, chciał aby wiedziała, że jest obok i nic jej się nie stanie. Nieszczęścia jednak chodzą parami.
- Hej, wy tam! - krzyknął na całe gardło jeden z obcokrajowców. - Stanąć pod ścianą! Natychmiast! - podszedł do nich z groźną miną.
 Hiroe zdążyły spłynąć łzy, lecz on nadal zachował spokój. Wtuliła się w niego, cicho szlochając. Nie wytrzymała tego napięcia i zaczęła się obawiać o swojego męża. ,,Co będzie, jak zginie? Co zrobię?'' - spytała siebie w myślach.
- Powiedziałem coś! - podniósł ton głosu. Przeładował magazynek w jednej chwili, przez co serce podskoczyło kobiecie do gardła. Naoki zaś podniósł rękę na wysokość jej głowy i zaczął ją uspokajać. Podziwiała go za te jakże wielkie opanowanie. Nie znała nikogo, kto byłby tak odważny jak on.
 Wnet poczuła mocne uderzenie od strony partnera. Zacisnęła oczy ze strachu, jednak długo nie musiała czekać na więcej wrażeń od życia. Poczuła ciepłą ciecz na swojej prawej dłoni przez co znieruchomiała. Otworzyła szeroko oczy widząc postrzelone ramię i krew na ubraniu kochanka. Jęknęła z przerażenia, potem przeniosła wzrok na Koreańczyków.
- Błagam! Zostawcie go! - powiedziała głośno w ich stronę. Pospiesznie zdjęła z siebie szal, tamując wylew krwi u małżonka.
- Zostaw go! Odsuń się! - rozkazał natychmiast inny. Ona jednak nie posłuchała i nadal owijała długi kawałek jedwabiu wokół jego ramienia, lecz przestała gdy usłyszała przeładowanie magazynku. Zostawiła szal, który swobodnie kołysał się na wietrze, a sama popatrzyła w niebieskie oczy partnera.
- Zrób jak każą. - powiedział cicho. Hiroe spuściła lekko głowę, oddalając się o parę kroków. Nawet taki najprostszy i niewinny czyn sprawił, że poczuła ogromne ukłucie w sercu. Zamknęła oczy
i pozwoliła, aby działo się to, czego chciał Bóg.
 Terroryści podbiegli do mężczyzny, natychmiast wypytując go o wszystko oraz krzycząc na całe gardło, a kobietę popychali w stronę głównej ulicy, która znajdowała się około 300 metrów dalej o miejsca zdarzenia. Hiroe od razu zaczęła się sprzeciwiać i tłumaczyć, aby ją zostawili, zaś jej mąż zachował święty spokój. Nie reagował na krzyki, ani szturchnięcia ze strony nieprzyjaciół, co było zdumiewające wśród ludzi, którzy patrzyli na całe zajście z przerażeniem. W pewnej chwili spojrzał na ukochaną, dobrze wiedziała co to znaczy.
- Niezależnie od tego co się stanie, zawsze będę Cię chronić. - wyczytała z ruchu jego warg. Mężczyzna uniósł lekko kąciki ust, przez co serce Hiroe rozpłynęło się pod wpływem emocji, aczkolwiek nadal była zszokowana i zdezorientowana.
- Kocham Cię. - odpowiedziała mimo ściskającego przez łzy gardła, które po krótkiej chwili swobodnie wędrowały prostą drogą po jej policzkach. Ten widok uderzył Naoki'ego mocniej niż jakikolwiek inny. Wiedział jednak, że ze swoim stanem w danej chwili nie zdoła wiele. Wyciągając rękę był świadom tego, co może się wydarzyć. Tak jak się spodziewał: cała grupa rzuciła się na niego, wiążąc go solidnie grubą liną oraz pomagając sobie kajdankami. Tłumaczyło to również posiadanie pistoletu. Kilku z nich należało kiedyś do policji, co nie umknęło uwadze obydwojga. Nie tym się teraz przejmowali.
- Ręce do góry!! - usłyszeli znajomy głos. Strach nie dawał im jednak racjonalnie myśleć. Gdy zobaczyli tłum Koreańczyków, którzy kładli się na ziemię i przewracali, od razu wiedzieli, że zostali uratowani. - Odłożyć broń!! Już!! - generalny inspektor policji - Eizo - mający najwyższą odznakę, nie dawał litości osobom, które zakłócały porządek dzienny. Para bardzo dobrze go znała, gdyż był to najlepszy przyjaciel obydwojga w szkole, jednak podczas jego pobytu w pracy traktowali go oficjalnie.
 Grupa przy Naoki'm i Hiroe również wyrzuciła broń, kładąc się na ziemi. Snajperzy natychmiast ich aresztowali, opróżniając ich zawartość w mundurach, gdzie chowali bomby, które od razu były rozbrajane przez profesjonalistów, a broń została zabezpieczona.
- Wszystko w porządku? - spytał, podchodząc do nich i rozwiązał ich. Kobieta natychmiast pobiegła do męża, który objął ją tak, jakby chciał ją schować w swoich ramionach. Ona zawsze czuła się przy nim bezpiecznie.
- Tak. - odpowiedział. - Dziękujemy panu.
- Daj spokój Naoki. - machnął ręką, uśmiechając się. Tylko oni mogli zobaczyć jego szczery przyjacielski uśmiech. - I czemu kłamiesz, że wszystko dobrze? Jesteś ranny.
- Nic mi nie będzie. Zaraz pójdziemy do szpitala.
- Karetka już jedzie. Ktoś z przechodniów zadzwonił po nią podczas tego całego galimatiasu. - westchnął, poprawiając czapkę. - Naprawdę, nie rozumiem jak można tak zakłócić spokój w centrum miasta. Przecież tu są dzieci.
- To już się skończyło. Ważne, że już po wszystkim. - pogłaskał żonę po głowie.
- Racja. - obrócił się na pięcie, idąc do radiowozu w celu odebrania zgłoszenia. Po chwili minimalnego spokoju przyjechała karetka, zabierając mężczyznę do szpitala. Hiroe chciała jechać razem z nim, ale Eizo stanowczo nalegał, aby została z nim. Udała się wraz z przyjacielem do sklepu, gdzie miała problem z wybraniem odpowiedniej płyty głównej i procesora. Wiedziała, że nie może zawieść męża. Liczył na nią. Ten sklep nie przyjmował zwrotu zakupionego towaru, więc musiała chwilę pomyśleć. Wybrała dane części, zapłaciła, po czym udała się na posterunek, gdzie opisała wszystko, co widziała. Gdyby jednak miała opisywać emocje - nie zdołałaby.
- Po co Ci te części? - spytał nagle jeden z posterunkowych.
- To? - pokazała mu procesor, który był nieco mniejszy od jej dłoni. - Naoki miał kupić, ale... Pojechał do szpitala, a ja miałam możliwość udania się do sklepu. Jest mu to potrzebne. - ostatnie zdanie ledwo wypowiedziała. Policjant tylko kiwnął głową i odszedł.


 Przyniosła mu kubek ciepłej herbaty. Zobaczyła, że skupia się na małych rzeczach, które wymagają dużej uwagi. Sama o tym wiedziała, ucząc się w szkole na temat elektroniki i z pracy znajomego. Położyła kubek na stoliku obok łóżka przyszłego dzieła. Starała się zachowywać jak najciszej, aby nie rozproszyć jego uwagi. Bardzo jej zależało na tym, aby zrobił to dokładnie, nie musząc się później męczyć z poprawkami w systemie czy też mechanizmie.
- Hiroe, chodź. - powiedział nagle, na co ta drgnęła lekko, natychmiast przenosząc wzrok ze ściany na niego. - Wpisz w komputerze cechy wewnętrzne. - dodał, wynurzając się z dość sporej skrzynki mającą kształt ludzkiej sylwetki. Obydwoje usiedli przy ekranie, zastanawiając się dłuższą chwilę.
- Na pewno dobroć. - wystukała na klawiaturze dane słowo.
- Szlachetność. - dodał po chwili.
- Szczerość.
- Sprawiedliwość.
 Wypisywane były same zalety, o wadach zaś nie pomyśleli. Chcieli, aby był perfekcyjny. Nasuwa się pytanie czy chcieli posiadać swoje kochane dziecko i wychować go na własnych zasadach czy mieć dziecko rodem królewskiej rodziny, aby nie musiało się od nich uczyć, mając wszystkie dobre maniery i cechy? Przekazywanie zdobytej wiedzy swojemu potomkowi i patrzenie jak uczy się na błędach rodziców to najpiękniejszy widok na całym świecie. Widocznie nie chcieli czerpać radości z nauczania swojego syna. Dlaczego?

- Wszystko gotowe. - otarł dłonie o swój fartuch z szerokim uśmiechem na ustach. Od dawna takiego nie posiadał. Odkąd dowiedzieli się, że kobieta jest bezpłodna, zaczął myśleć jak można temu zaradzić. Adopcja nie wchodziła w grę. Nawet jeśliby chcieli, nie było porzuconych dzieci, wszystkie miały rodzinę. Niedawno dom dziecka został wyremontowany i zmieniony w szpital kliniczny wraz z gabinetami lekarskimi, z których korzysta naprawdę dużo osób. - Teraz trzeba wyjąć tylko płytę główną i zamontować w głównym układzie. - dodał chwytając za myszkę i zaczynając coś klikać.
 W jednej chwili pomieszczenie spowiło się ciemnością. Jedyne światło dawał księżyc przez dość spore okno w piwnicy. Parter w tych blokach znajdował się niecałe dwa metry nad ziemią, bowiem budowanie piwnic w podziemiach zostało kategorycznie zabronione. Hiore i Naoki zaczęli się rozglądać, próbując racjonalnie myśleć w danej chwili. Mężczyzna sięgnął do kieszeni, wyjmując z niej zapalniczkę, po czym rozjaśnił miejsce niewielkim pomarańczowym płomykiem. Ze sprzętu leciały małe iskry.
- Co się stało? - spojrzała na niego spanikowana widokiem małych świecących punktów.
- Niech to! - zaklną pod nosem.  - To zwarcie. Najwidoczniej coś robią, albo korki poszły. - westchnął. - No nic, grunt, że wszystko zapisane. Zobacz czy karta jest cała. - polecił, wskazując na niewielki komputer.
 Hiroe posłusznie wyjęła płytkę, jednak ponownie poleciały iskry. Odskoczyła do tyłu.
- Procesor się przepalił. - spojrzała na niego smutnym wzrokiem.
- Widzę... Przynajmniej wszystkie dane są zgrane. - żona podała mu metalową płytkę drżącą ręką. Ujął ją delikatnie, całując po chwili czoło ukochanej. Podszedł do dużej maszyny wkładając niewielki element do środka przy innych ważnych częściach interaktywnych, które były głównym zasilaniem. Ta chwila dla obydwojga była bardzo ważna, gdyż przekazywali właśnie pamięć oraz świadomość swojemu przyszłemu dziecku, które sami stworzyli, z wspólnych sił. Kobieta nie miała możliwości urodzić dziecka z powodu jej przypadłości. Zaspawał ostatnie części oraz poprzykręcał tak mocno, aby jak najdłużej się trzymało. Odsunął się, po czym zaczął wszystko dokańczać. Maszyna nabierała kształtów oraz ostatecznego wyglądu, który Hiroe wybierała niecały miesiąc temu. Twarz, kolor oczu oraz włosów, cera, kształt nosa, podbródek i wszystkie inne szczegóły które sprawiały, że na hologramie wyglądał prześlicznie. ,,Anioł" - pomyślała wtedy. Wiedziała, że jej syn będzie nadzwyczajny.
 Nowy członek rodziny wyglądał jak martwy przez brak jakichkolwiek oznak życia, jednak i tak nie będzie potrzebować ani powietrza, jedzenia czy też wody aby przeżyć. Czynności oddechowe mógłby spokojnie wykonywać lecz miałby wtedy prawdopodobne w 70% wrażenie, jakby polewano mu części lodowatą wodą. Sama woda spowodowałaby zwarcie w jego układzie, gdyż prócz części - sam robot - był komputerem, jednak różnił się od tych co znajdowały się w domu. Nie posiadał tak obszernej wiedzy, a jedynie to co rodzice wgrali mu na dysk. Miał w sobie o wiele więcej informacji niż 50-letnia osoba, ale był zaprogramowany na osobę 10-letnią na chwilę obecną. Osoba wiedząca więcej niż dorosła wywołałaby podejrzenia u niejednego dziecka. Wraz z minięciem 6 miesięcy dostawał on więcej wiadomości odpowiadające nauczaniu w szkole. Dlatego też nie musiał do niej chodzić .
 Jednak to co zobaczyli na własne oczy przeszło ich największe oczekiwania. Ustawienia wyglądu całkowicie się zmieniły. Zamiast pięknych blond włosów pojawiły się puszyste śnieżne pukle, cudne zielone oczy zmieniły kolor na soczysty błękit, a lekko opalona cera stała się korektorem do bladej skóry. Żadne z nich nie mogło zrozumieć co się dzieje. Co prawda chłopak nie był jeszcze na chodzie, z czego skorzystali aby móc to spokojnie przeanalizować.
- Czy to wina spięcia w mieszkaniu? - spytała Hiroe lekko zaniepokojona.
- Nie, ale przyczyniło się do tego. Przepalenie się procesora najwyraźniej spowodowało też zmianę niektórych danych. Możliwe jest również to, że cechy charakteru również się zmienią. - podłożył dłoń pod brodę i popatrzył na nią z zamyśleniem.
- Ale... Nic innego dziać się nie będzie? Nie zaatakuje nas? - spytała drżącym głosem.
- Tego nie mogę obiecać. - podszedł do urządzenia, po czym powoli odłączył go od kabli zasilenia. - Teraz będzie się ładować za pomocą snu. Nie będzie ich potrzebować. - rzucił czerwone oraz niebieskie długie sznury na ziemię.
- Naoki! A jeśli to nas zabije? - przeraziła się, a oczy same malowały strach za pomocą łez.
- Robot swojego stworzyciela zabić nie może. Zaprogramowany jest aby nikogo nie zabijał, jednak zmiany... Mnie zostawi w spokoju, ale Ciebie... - spojrzał na nią. - Nie pozwolę Cię skrzywdzić. Nikomu. Jeśli on mnie zabije, wyłączy się, ale warunek to śmierć tragiczna. Obojętnie jaka. Naturalna spowoduje odblokowanie wszystkich informacji, które są w nim zawarte.
- One się zachowały?
- Nie ma opcji, aby któreś z nich zostało zmienione czy uszkodzone. - powiedział pewnie.
 Po chwili milczenia wcisnął przycisk uruchamiający, znajdujący się w specjalnym miejscu na odcinku szyjnym. Odsunął się na trzy kroki. Chłopak zachwiał się lekko w bok jednak szybko złapał równowagę, opierając się o stół z narzędziami ręką.
- Witaj wśród nas. - powiedział nagle, spoglądając raz na białowłosego, raz na żonę. Posłał jej pytający wyraz twarzy. Wiedziała o co chodzi. Kiwnęła tylko głową. Wziął głęboki wdech. - Witaj wśród nas, synu. - powtórzył donośnie, a nowy członek rodziny otworzył lekko oczy, ukazując przeogromny ocean tajemniczości. Powoli przeniósł wzrok na mężczyznę.
- Tata? - jego głos brzmiał w stu procentach naturalnie, nie było słychać żadnego głosu robota czy też innych niepokojących odgłosów ze strony jego mechanizmu. Potem spojrzał na kobietę. - Mama?
 Obydwoje podeszli do niego i uściskali. Łzy spłynęły im po policzkach. Nie sądzili, że pierwsze jego słowa będą brzmiały właśnie tak.
- Mój synku... Mój kochany synku... - wyszlochała cicho.
- Dlaczego płaczesz, mamo? - otarł jej delikatnie łzy kciukiem.
- Dlaczego? - powtórzyła. - Ponieważ Cię kocham. - uśmiechnęła się delikatnie. Odwzajemnił to, co wyglądało przeuroczo. Piękniejszego widoku nie mogła sobie wyobrazić. Uśmiech syna uradował jej serce i pozwolił zapomnieć o wszystkich zmartwieniach.
- A ty tato? Dlaczego nie płaczesz? - spojrzał na Naoki'ego.
- Płaczę, lecz nie widać tego, a łzy to tylko zewnętrzny znak. - również podarowali sobie nawzajem delikatny uśmiech.
- Więc mi pokaż. Chcę to zobaczyć tato. - podskoczył lekko do góry.
 Nie mógł dłużej znieść gnieżdżenia tego w sobie. Radość syna wywołała u niego silną reakcję, która uwolniła łzy długo trzymające się w oku.
- Kocham Was! - powiedział lekko piskliwym głosem, który był da nich wielką niespodzianką, gdyż o jego doborze całkowicie zapomnieli. - Tak bardzo Was kocham! - uściskał ich raz jeszcze.
- My Ciebie też. - odpowiedzieli razem.
- Dziękuję.


 Kiedy nadszedł czas jego snu próbnego, urządzili mu wygodne posłanie, które bardzo się chłopakowi spodobało. Wytłumaczyli mu wszystko, co zrobili. Czym jest, na czym polega jego istnienie, co może a czego nie może robić. Nie obraził się za to, że jest robotem, doskonale o tym wiedział, gdyż miał to zapisane w swej świadomości. Wiedział wszystko na ten temat, lecz więcej musi się nauczyć, aby zrozumieć świat dookoła. Wiedział też, że nie może nikomu o tym powiedzieć. Tą wiadomość, ku zdziwieniu, chłopak przyjął z wielkim szokiem, lecz wytłumaczył to tym, iż świat się nigdy nie dowie, że jest robotem. O to właśnie chodziło - aby świat się nigdy nie dowiedział. Miał żyć jak normalny człowiek.
- Dobranoc. - ucałował swoich rodziców w policzki, a oni jego w czoło.
- Dobranoc skarbie. - usiedli przy nim, czekając aż zaśnie. Nie minęło dużo czasu. Było wyraźnie widać, że śpi. Kobieta wyszła cicho z pokoju, aby go nie obudzić. Naoki dał jej znak, że zaraz przyjdzie. Ta tylko kiwnęła głową, wychodząc. Nie mógł się nadziwić tym, co stworzył. Długo zwlekał z pójściem do łóżka.
- Witaj w Naszej rodzinie, Piko.