piątek, 18 września 2020

Jego banan czy 'banan'? Pikantny kąsek

  Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją, której się obawiałam, gdyż dzisiejsze dzieło, które udało mi się skończyć jest zadziwiające pod wieloma względami.


   Natasha pracuje jako dziennikarka i w końcu dostaje upragnione, ważne zlecenie. Po długim czasie pisania marnych artykułów trafiła jej się gruba ryba biznesu - Bruce Chamberson - podejrzany o przekręty w firmie Galleon Enterprises, wktórej jest szefem. Okazuje się, że ów facet ma też brata bliźniaka, który nie ma wiele wspólnego z poukładanym współwłaścicielem firmy. Natasha składa papiery i jako stażystka zostaje zatrudniona od razu, przyjmując na siebie różne dziwne zadania pod formą kary po tym, jak zjadła banana Bruce'a. On ma ustalony porządek dnia, którego ściśle się trzyma, by nie zaprzątać sobie myśli rzeczami podobnymi do tego, co spotkało go dwa lata wcześniej. Nowa stażystka najwidoczniej zamierza zniszczyć jego plan i krok po kroku jej się to udaje. Do pewnego momentu, aż Bruce  postanawia uchylić drzwi do swojego prywatnego życia.


   Cóż, oh, cóż ja mogę o tym napisać? Typowy erotyk z sekretarkami i stażystkami w stereotypowych strojach? Może trochę, przez co nie byłam zachęcona do czytania.

   Przez pierwsze strony musiałam się przedzierać jak przez bagna (oczywiście nie chcę w żadnym razie mówić, że początek był zły). Styl pisania był jakby na siłę - żebym dobrze to wytłumaczyła - autorka starała się na siłę pisać tak, żeby było zabawnie. Znacie ten moment, kiedy chcecie coś powiedzieć po angielsku/polsku i brakuje wam jednego słowa i zaczynacie opisywać to jedno słowo wieloma innymi? To jest właśnie mniej więcej takie coś. Nie mniej jednak po przebrnięciu przez początek historia mnie wciągnęła.

   Styl pisania Penelope Bloom trzeba niestety przeżyć, jak na moje szybkie czytanie romansideł pokroju Kasie West to była nowość. W książce znajdziemy dużo bezpośrednich określeń i przekleństw. Zdecydowanie pod tym względem jest to książka dla dorosłych czytelników. Nie ukrywam, że mimo wielu przeczytanych erotyków krzywiłam się na poszczególne opisy akcji. Plus jest taki, że akcja toczy się przez to szybko, nie ma owijania w bawełnę. Konwersacje bohaterów, również tych drugoplanowych, rozśmieszały i to bardzo cenię w książkach.

   Opowiadanie jest pisane z dwóch perspektyw - Natashy i Bruce'a, dzięki czemu można dostrzec tę ogromną różnicę w stylu życia oraz poznać ich myśli. To bardzo pomaga w rozeznaniu dlaczego bohaterowie postąpili tak, a nie inaczej. Osobiście takie rozwiązanie bardzo mi się podoba.

   Bohaterowie są dobrze skomponowani. Podoba mi się charakter Natashy oraz te podwójne życie Bruce'a. Przy końcu historii widocznie widać zmianę nastawienia szefa firmy, co dodatkowo potwierdzają jego przemyślenia.

   Muszę przyznać, że końcówka nieco mnie rozczarowała. Erotyk to erotyk, nie? Nie ma tu romantycznych zakończeń, ale jest nawiązanie to sytuacji, w której się poznali (a bynajmniej tak mogę to ująć). Jest, owszem, szczęśliwe zakończenie, i to takie, który każdy czytelnik pewnie chciałby, żeby się pojawiło. Powód, z którego ów zakończenie wynikło, niestety nie jest już godny fanfar - marihuana jest już używana wszędzie, ale przynajmniej jest to powód sensowny.

   W druku znalazłam kilka błędów, brakujących liter, chociaż po stylu wypowiedzi nie wiem, czy to tak właśnie miało być napisane, czy serio ktoś zrobił totalną klapę. Nie ma ich za dużo, więc się obejdzie ☺

   Podsumowując tę recenzję, nad którą męczyłam się dwa dni, mogę śmiało polecać książkę dorosłym osobom, jeśli nie oczekujecie zbyt dużych obrotów akcji i chcecie się rozerwać. Styl pisarki nie przeszkadza na tyle, by mieć problemy z szybkim i zrozumiałym czytaniem. Śmiech gwarantowany, a dla mnie ten jeden argument wystarczy, żeby sięgnąć po tę pozycję :3